Zapewne zauważyłyście mini modyfikację.
Blog pierwotnie miał być o mnie i o moim życiu taki to ze mnie próżniak, o.
No a wyszło jak wyszło - całe moje życie kręci się wokół Oliwii. Więc zamiast mojego prywatnego bloga o wszystkim i o niczym macie oliśkowo.
:)
Korzystając z okazji, że Dziecię Moje spędziło całą sobotę na wsi u dziadków, postanowiłam - jak za starych dobrych czasów - zrobić sobie rajd po sklepach. Może niektórzy czas spędzony w Galeriach Handlowych uważają za stracony, a mnie to niesamowicie napędza! Zwłaszcza kiedy ze sklepu wychodzę zadowolona i obładowana ciuchami, przy okazji nie zostawiając fortuny przy kasie.
Blog pierwotnie miał być o mnie i o moim życiu taki to ze mnie próżniak, o.
No a wyszło jak wyszło - całe moje życie kręci się wokół Oliwii. Więc zamiast mojego prywatnego bloga o wszystkim i o niczym macie oliśkowo.
:)
Korzystając z okazji, że Dziecię Moje spędziło całą sobotę na wsi u dziadków, postanowiłam - jak za starych dobrych czasów - zrobić sobie rajd po sklepach. Może niektórzy czas spędzony w Galeriach Handlowych uważają za stracony, a mnie to niesamowicie napędza! Zwłaszcza kiedy ze sklepu wychodzę zadowolona i obładowana ciuchami, przy okazji nie zostawiając fortuny przy kasie.
Moim głównym celem były promocje w CUBUSIE. Jako, że wiele rzeczy było już przecenionych, wpadłam w wir zakupów i wykorzystałam cały przeznaczony na tę okazję budżet. A gdybym mogła wydać więcej to pewnie bym to zrobiła - uwielbiam rzeczy stamtąd chyba na równi z ZAROWYMI, ale do CUBUSA jest mi po przeprowadzce wybitnie daleko. A szkoda. Największe wrażenie zrobiła na mnie kolekcja dla starszych dziewczynek w rozmiarach 134-164 na palcach jednej ręki zliczę ilu rzeczy bym NIE założyła. Genialne!
Dziś w outficie nasz nowy sweterek. Umiarkowanie cienki, w różowo białej kolorystyce, lekki neon. Kiedy przywiozłam go do domu niemal od razu wpadł w oczy [i ręce ;)] Oliwii. Spokojnie nadawał się do ubrania na dzisiejsze wieczorne wyjście, po pierwszym starciu z placem zabaw wygląda bardzo korzystnie, a wylany sok nie pozostawił na nim plamy - cóż za magiczny sweter... ;)

Jako, że poprzedni post nie wiedzieć czemu skasował się, a i jesteśmy w temacie zakupów, wróćmy na chwilę do second handów.
Odwiedzacie? Robicie zakupy? Jesteście łowcami, czy raczej trafiacie z przypadku? Jestem bardzo ciekawa Waszych poglądów na sprawę, ponieważ znam bardzo wiele osób, które nie widzą świata poza lumpeksami, a mnie samej jakoś nic nigdy w tym kierunku nie pchało. Nie jestem próżna, nie brzydzę się noszenia ubrań po kimś [o ile oczywiście są wyprane ;)] a mimo to taka forma zakupów nigdy mnie nie pociągała. Może dlatego, że nie mam do tego ręki i kompletnie nie kręci mnie grzebanie w koszach w poszukiwaniu czegoś wyjątkowego. Przyznam, że pod tym względem jestem bardzo wygodna, wolę pójść do sieciówki - tam gdzie mam wszystko jasno i przejrzysto podane niemalże na tacy. Wielu pewnie pomyśli, że takie zakupy to nie sztuka, poniekąd przyznaję rację i dlatego też postanowiłam złamać tę żelazną zasadę. Pierwszą wizytę w second handzie mam za sobą i jak się okazuje - nie było źle. Wyszłam z niego z super kardiganem dla Oliwii - takim na styl ZARY, który uwielbiam. Gustowny, niezniszczony, zapłaciłam 12 zł - jestem w niebie!

Większy jest - to prawda, ale ja tak uwielbiam dziewczynki w za dużych swetrach, są takie rozkoszne! A już w połączeniu z maminą chustką - miód na moje serce! Myślę, że przełamałam barierę swojej niewiedzy na temat second handów, wydaje mi się, że będę wracać. Może nie notorycznie, ale od czasu do czasu. Aczkolwiek podobno od tego się zaczyna. ;)
Dziś w outficie nasz nowy sweterek. Umiarkowanie cienki, w różowo białej kolorystyce, lekki neon. Kiedy przywiozłam go do domu niemal od razu wpadł w oczy [i ręce ;)] Oliwii. Spokojnie nadawał się do ubrania na dzisiejsze wieczorne wyjście, po pierwszym starciu z placem zabaw wygląda bardzo korzystnie, a wylany sok nie pozostawił na nim plamy - cóż za magiczny sweter... ;)
Jako, że poprzedni post nie wiedzieć czemu skasował się, a i jesteśmy w temacie zakupów, wróćmy na chwilę do second handów.
Odwiedzacie? Robicie zakupy? Jesteście łowcami, czy raczej trafiacie z przypadku? Jestem bardzo ciekawa Waszych poglądów na sprawę, ponieważ znam bardzo wiele osób, które nie widzą świata poza lumpeksami, a mnie samej jakoś nic nigdy w tym kierunku nie pchało. Nie jestem próżna, nie brzydzę się noszenia ubrań po kimś [o ile oczywiście są wyprane ;)] a mimo to taka forma zakupów nigdy mnie nie pociągała. Może dlatego, że nie mam do tego ręki i kompletnie nie kręci mnie grzebanie w koszach w poszukiwaniu czegoś wyjątkowego. Przyznam, że pod tym względem jestem bardzo wygodna, wolę pójść do sieciówki - tam gdzie mam wszystko jasno i przejrzysto podane niemalże na tacy. Wielu pewnie pomyśli, że takie zakupy to nie sztuka, poniekąd przyznaję rację i dlatego też postanowiłam złamać tę żelazną zasadę. Pierwszą wizytę w second handzie mam za sobą i jak się okazuje - nie było źle. Wyszłam z niego z super kardiganem dla Oliwii - takim na styl ZARY, który uwielbiam. Gustowny, niezniszczony, zapłaciłam 12 zł - jestem w niebie!
Większy jest - to prawda, ale ja tak uwielbiam dziewczynki w za dużych swetrach, są takie rozkoszne! A już w połączeniu z maminą chustką - miód na moje serce! Myślę, że przełamałam barierę swojej niewiedzy na temat second handów, wydaje mi się, że będę wracać. Może nie notorycznie, ale od czasu do czasu. Aczkolwiek podobno od tego się zaczyna. ;)
Ojej ....jakie Oliwka ma cudowne oczka:))))
OdpowiedzUsuńBuziaczki :)))
Jakoś tak mi się wydaje, że mamy podobnie : mój blog też miał być w głównej mierze o mnie, o Paryżu i inspiracjach. Stało się jednak tak,że piszę o mnie, o Paryżu i inspiracjach, ale nie ma chyba posta, w którym nie ma słowa o Amelce ! :)) Dziewczyny nadały sens naszemu życiu :))
OdpowiedzUsuńCo do sh, to ja kupuję już od dawna takie perełki. Teraz w Paryżu długo nie mogłam znaleźć takich tańszych, gdzie ceny nie zaczynałyby się od 50 euro. Ale teraz już wiem, gdzie szaleć i naprawdę już znalazłam kilka fajnych rzeczy - zarówno dla siebie, jak i dla Amelki.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarze u mnie - zwłaszcza za ten ostatni :*
http://krainapaozji.blogspot.fr/
;*
Usuńśliczna sesja. ale jeszcze piękniejsza modeleczka :))
OdpowiedzUsuńsweterek jest super. ulubione kolorki. na pewno ubrałabym też w taki swoją córcie :)
a jeśli chodzi o sh to ja osobiście lubię bardzo! można znaleźć tam świetne. tanie i nie zniszczone ciuszki. zwłaszcza dla dzieci :))
Sama bym się przyodziała w taki sweter, ale jakoś dla siebie nigdy nie mogę niczego fajnego wypatrzyć... :[
UsuńWitam po raz pierwszy:)
OdpowiedzUsuńswterek cudny i leginsy przykuły moją uwagę!
cudna Oliwka- piękne ma oczy <3
co do zakupów w ciuchlandach, zawsze to lubiłam, może dlatego że mam 'talent' do wyszukiwania perełek... teraz jak przeprowadziłam się z rodzinnego miasta do stolicy, lumpkowymi poszukiwaniami zajmuje się moja mama, żałuję strasznie ale nie mam czasu przy Łucji :(((
Uwielbiam zakupy w SH i przyznam się, że sporo perełek upolowałam oczywiście dla Sofie i znalazło się kilka dla mężą. Dla siebie jeszcze nic, ale muszę to zmienić :D
OdpowiedzUsuńOliwka cudna i te oczka :D