wtorek, 23 lipca 2013

BAM.

Jest lato. Gorące promienie słoneczne budzą nas co rano wdzierając się do sypialni przez szpary pozostawione w roletach. Człowiek otwiera oczy i od razu myśli gdzie by się dziś udać, co robić, jak wykorzystać tę wspaniałą pogodę, bo ani się nie obejrzymy i przyjdzie jesień, a po niej zima. I masz Ci los znowu oby jak najszybciej z punktu X do Y, pół godziny ubierania i następne pół rozbierania. No i martwy okres plenerowy dla bloga - naszego z pewnością, bo myzimynielubimy. Brrr.
No ale do rzeczy, bo lato przecież mamy, a ja Wam tu o zimie zaczynam...
No więc dzień jak codzień, szybkie śniadanie i spacer, miał być plac zabaw i szaleństwa - zjeżdżalnia z huśtawką i harce do upadłego. Więc idziemy, kawałek, bo tu schody ulubione, tu ławka na której tak często siadamy. Przerw kilka i prawie dochodzimy do celu, kiedy to nagle BAM. Podnosi się z ziemi, kolana czarne, a łzy lecą strumieniem.  Szybko biorę Ją na ręce i tak już zostaje. Rozpacz taka, że trzy ulice dalej każdy wie już, że Oliwia potknęła się o krawężnik. Matka drogi kawał dźwiga dziecko, a w domu lepiej nie jest, bo nogi sztywne jak szczudła i za nic w świecie stanąć na ziemi nie chcą. Mało tego, bolące kolana nie chcą zostać same nawet na sekundę. Więc siedzimy w pozycji półleżącej - ja, na mnie Oliwia, ściska za szyję tak mocno, że aż tchu brak. A wraz z nami trzydziestostopniowy upał i skórzana kanapa przyklejona do mojego tyłka. I tak półtorej godziny, dopóki na balkon do basenu na siłę nie zawlekłam. Za chwilę kolana nie były przeszkodą w zabawie, a po ubraniu długich spodni już po kąpieli - rany były niewidoczne, a więc problem zniknął. Moja Córka chodzi. Samodzielnie. Poczułam się jak wtedy, kiedy postawiła pierwszy krok. I już jest dobrze. Do następnego BAM za kilka dni, może tydzień...

Ostatnie dwa lata spędzone w Jej towarzystwie bez wątpienia nauczyły mnie ogromnej cierpliwości, wyrozumiałości i empatii. I choć czasem nie jest łatwo, kiedy tak przemierzamy kilometry - ja z torbami pełnymi zakupów, a Ona wisząca na mojej szyi, to nie zamieniłabym tego na nic innego, na żadne inne życie, choćby nie wiem jak ekscytujące miało być. To nasz czas, nasz ból, nasze łzy, radości, szczęścia, nasze sukcesy i porażki. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa, mimo iż czuję czasem że nigdy też nie było mi tak ciężko. ;) Najważniejsze w życiu to być spełnioną, a ja się taką czuje bez wątpienia.

Tuż przed kontuzją...

 Sukienka Oliwii pochodzi z H&M. Dostała Ją w marcu z okazji drugich urodzin od mojej mamy. Pamiętam kiedy zadzwoniła do mnie z pytaniem: Jestem w H&M, co kupić Oli? A mnie pierwsze co przyszło na myśl to właśnie ta sukienka. Taka szmacianka? - usłyszałam w odpowiedzi. Ale ja wiedziałam, że z nią da się coś zrobić, że warto ją wziąć choćby ze względu na zachęcającą cenę - 19zł. I tak się cieszę, że ją mamy, bo na upały jest po prostu niezastąpiona! Żałujemy, że nie mogłyśmy założyć jej w tym roku na plaży, ale może w Zakopanem pogoda będzie lepsza? Wyjeżdżamy za nieco ponad trzy tygodnie i wprost nie możemy doczekać się terminu.

Przypominamy Wam jeszcze o naszych wyprzedażach - one wciąż trwają. Pierwsze aukcje kończą się już za kilka godzin. Zaglądajcie po nowości, gdyż wczoraj dodałam kolejną porcję ciuchów z szafy Oliwii. Zapraszamy Was serdecznie TU zwłaszcza, jeśli wiernymi fankami ZARY jesteście.

7 komentarzy:

  1. I my mamy tę sukienkę ;) wzięłam większą,więc nasza jest tyci za kolano ;) fajna bawełniana ;) i ten motyw w pantere ;) tylko u nas tyle rzeczy,ze nie ma kiedy tego nosić ;( i pokazać ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Drapieżna ... mrauuuuuuu ;D i słodka jak zawsze oczywiście !!!

    lulcialula.com

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas też ostatnio mama lekarstwem na wszelkie zło. I ciągłe całowanie. Całuję nóżkę bo boli a ona mi wskazuje,że nie tu tylko 2 cm dalej i tak w koło. Ale taką Alę akurat uwielbiam. Wcześniej rzadko się przytulała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sukienka cudowna! W ogóle mała urocza..

    Upadek pewnie nie pierwszy i nie ostatni!!

    I co prawda, to prawda... Najlepiej czuje się człowiek wtedy, kiedy się spełnia w tym co robi!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Słodka ta Twoja córeczka:) A tak to jest ze jak dziecku łzy płyną to Matczyne serce cierpi:(( Ale przytulenie wtedy i bycie blisko jest tak samo ważne chyba dla mamy jak i dziecka:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sukienka sliczna i Ola taka drapiezna w niej ;) podoba mi się ;)
    A co do upadkow to u nas narazie jest bez placzu, wstaje i idzie dalej, ale jak bedzie dalej nie wiadomo - jeśli bedzie twardą babką jak mama to upadki nie beda dla niej groźne ;)
    ja tez wieczny tragaż siaty w rekach i dziecko uwieszone ;)

    Ściskam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. My również jesteśmy zauroczone sukienką, chociaż w nasze ręce wpadł inny wzór, w kwiaty.

    I dzięki za słowa o spełnionej matce, zawsze lepiej mi się robi na sercu po przeczytaniu mądrych i szczerych wypowiedzi.

    OdpowiedzUsuń