A dziś będzie o świni co pod naszym dachem ostatnio zamieszkała.
Na imię ma... no właśnie, nie ma imienia.
Wbrew pozorom to miła świnia, bo nie świni. I uczy.
Choć pieniędzy pochłania sporo, bo zajada jak wściekła. A co tak zajada?
Zakup świnki planowaliśmy od jakiegoś czasu, ale wciąż nam był 'nie po drodze'.
Aż któregoś dnia przyszedł Dziadek Oliwkowy i wręczył nam ją. Taką ceglaną, ze śmiesznymi oczami. A na pleckach ma dziurę - no bo jak bez dziury świnia?
Od tej pory moje dziecko uczy się oszczędzania i tego, że na wszystko trzeba sobie zasłużyć. Jeśli zabawki przyniesione do salonu nie zostaną przez Nią w trakcie sprzątania odniesione na miejsce nie ma nagrody, a więc nie ma wrzucania pieniążków do świnki. A że moje dziecko to brzęczenie wręcz ubóstwia, polecenia wykonuje, choć nie oszukujmy się - nie zawsze. Moje dziecko swój pokój traktuje wyłącznie jako przechowalnie dla zabawek, nieczęsto wybiera zabawę właśnie w tym pomieszczeniu [pracujemy nad tym]. W każdym razie - ulubiła sobie salon, gdzie zazwyczaj tętni życie i znosi zabawki na potęgę. Wszystkie ulubione i już dawno zapomniane. Duże i małe. Pozostawia wszędzie - na stole, dywanie, gdzieś w przejściu, że potykanie się o pieska na sznurku jest już na stałe wpisane w harmonogram naszego dnia. Więc jest świnia - jest motywacja. I tak, trochę przekupstwo, ale najważniejsze, że przynosi oczekiwane rezultaty.
Na co zwrócić uwagę kupując skarbonkę? Z pewnością na to co najważniejsze - skarbonka nie może mieć 'wyjścia' z którego będziemy mogli podbierać drobne wychodząc na pocztę, czy dokładać do zakupów w sklepiku pod domem. Podkradanie mija się z celem, niszczy wartość oszczędzania na obrany wcześniej cel. A ta radość, kiedy nie ma już miejsca w skarbonce i pora szykować młotek - bezcenna.
Na rynku dostępne są różne skarbonki, w różnych kształtach, kolorach i cenach. Najtańsze można kupić już za niespełna dziesięć złotych. Tak niewiele, a wartość i nauka cenne i przydatne na przyszłość.
Jeśli jeszcze nie macie w domu skarbonki - zachęcam do tego, abyście ją sobie sprawili. Nie tylko aby uczyć dziecko, być może dzięki niej sami pozbędziecie się denerwujących nawyków, zrezygnujecie z czegoś zbędnego kosztem zbierania na fajny cel? Może to być książka dla dziecka, albo zabawka, o której mówi już od dłuższego czasu. A może uda Wam się uzbierać na remont pokoju dziecka, albo wspólne wakacje? Bez względu na to ile czasu będziecie zbierać i jaka będzie końcowa kwota - zawsze miło jest sprawić dziecku niespodziankę, spełnić Jego marzenie, zrobić coś dla siebie, dla Niego - dla Was.
Bardzo gorąco zachęcam, jeśli nie karmicie świnek - zacznijcie. Najlepiej od dzisiaj. :)
Świetna sprawa z tymi świniami :) My w domu mamy zawsze dwie, szklane przeźroczyste (fajne bo widać ile już jest uzbierane) oczywiście bez dziury więc nie ma wyciągania. Dużą mają rodzice, mniejszą dziewczynki. Na początku określamy cel na jaki zbieramy, my swój a dziewczynki swój :) Dziewczynki wrzucają tam swoje zaskórniaki my zbieramy tylko większe nominały czyli 5 :) a pod koniec roku przeważnie świnki są już pełne i urządzamy świniobicie, pieniądze wymieniamy w banku i kupujemy to co było naszym celem. Myślę że to fajna sprawa zarówno dla dzieci które uczą się oszczędzania jak i dla dorosłych którzy mają problem aby wygospodarować pieniądze na dodatkowe wydatki :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! :)
UsuńMąż sprawił świnkę kiedy się dowiedział, że w domu oprócz żony zagości jeszcze córeczka. Tak na wszelki wypadek zaczął gromadzić pieniążki na nowe ubranka, zabawki itp. To był strzał w dziesiątkę, Teraz Emka ma 16 miesięcy, chwyta za skarbonkę i obchodzi z nią wszystkie ciocie, wujków, babcie i dziadków aby jej coś tam wrzucili. Oszczędza twardo:) A kiedy tatuś chce wsiąść pieniążki z owej świnki na jakąś przyjemność dla córy ta chowa skarbonkę i wyciąga portfel taty mówiąc maś tata...
OdpowiedzUsuńGood girl. Nie ma wyciągania! ;)
UsuńMy od pewnego czasu wrzucamy do słoika każdą 2-złotówkę.Kiedyś na jakimś blogu podchwyciłam ten pomysł i wspólnie ustaliliśmy, że będą to pieniądze na wakacje.
OdpowiedzUsuńAla zauważyła co robimy i jak gdzieś zobaczy monetę od razu chowa do kieszeni i niesie do słoiczka. Myślałam o takiej skarbonce tylko dla niej i pewnie niedługo jej taką sprawimy.
Pochwalam takie pomysły bo sama zauważyłam, że nie odczuwając tego zbytnio mam w tym słoiku już 300 zł a zaczęłam chyba w lutym.Do końca roku będzie więcej a do przyszłych wakacji całkiem niezła sumka.
I to się chwali - na przyszłe wakacje bez obciążenia dla portfela będziecie mogli wyruszyć w super podróż.
UsuńPomysł fantastyczny ;)
OdpowiedzUsuńMuszę Sofci taką sprawić i zacząć zbierać na drobne wydatki ;)
Koniecznie. :)
Usuńświetny pomysł, a świnka wygląda genialnie :)
OdpowiedzUsuńtakich świnek mam ze trzy...żadna nie działa:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy http://www.snikersik.pl
Ojj, coś chyba źle robicie. ;P
UsuńŚwietna inicjatywa, umiesz Dziewczyno zmotywować :)
OdpowiedzUsuńU nas świnka jest i jej brzuszek powoli rośnie, chociaż zanim uraczyłam ją mocnym klejem ciągle z niej ubywało :)
Pozdrawiam gorąco!