Której z Was nie zdarzyło się wrócić do domu okrężną drogą? Zjeść z szafki ze słodyczami ostatnią przeznaczoną dla dziecka czekoladkę? Zdarzyło Ci się choć raz pomyśleć o tym, by wyjść z domu trzaskając drzwiami? Wsiąść do pierwszego lepszego pociągu i 'tylejąwidzieli'?
Której z Was nie zdarzyło się przekląć siarczyście po nadepnięciu na zaczajony nocą klocek Lego? Pełną gębą nawrzeszczeć na dziecko, które po raz kolejny wyciąga makaron z zupy i rzuca nim o ścianę? Nie zdarzyło Ci się włączyć dziecku bajki, nie po to aby ugotować zupę, a po to by poleżeć i pokiwać palcem w dziurawej skarpetce? Czy chociaż raz pomyślałaś o tym, że Twoja potrzeba jest równie ważna co potrzeba Twojego dziecka? Zdarzyło Ci się poczytać gazetę zamiast rysować z dzieckiem po tablicy? Napisać kolejną notkę na blogu zamiast 'popierdzieć' w mały brzuszek? Wyjść na spacer, do sklepu, kawiarni, gdziekolwiek, SAMA?
Bez wyrzutów sumienia przyznać NIE CHCE MI SIĘ; bawić, sprzątać po Tobie zabawek, zbierać ziemniaków porozrzucanych po podłodze, rozczesywać poklejonych włosów, które jeszcze dziesięć minut temu pływały w zupie, czytać po raz enty jedną i tę samą książkę...? Czy zdarzyło Ci się pomyśleć, że wolałabyś ten czas tu i teraz spędzić z samą sobą, niż rysując, grając, szczekając, puszczając bańki?
O tym, że każda z nas na prawo być zmęczona i głośno o tym mówić, pisałam niespełna pół roku temu. Od tego czasu przeglądając regularnie kilka blogów o tematyce dziecięcej utwierdziłam się w przekonaniu, że zawsze znajdzie się ktoś kto oceni Cię negatywnie. Bez względu na to czy karmisz piersią czy butelką, na żądanie czy co trzy godziny, posyłasz dziecko do prywatnego czy państwowego przedszkola, włączasz bajki, czy absolutnie nie pozwalasz na oglądanie TV - zawsze ktoś Cię skrytykuje, więc po co się przejmować?
Przyznam się bez bicia - i ja [zwłaszcza na początku swojej macierzyńskiej drogi] zahukana byłam przez media, znajomych, rodzinę. Niejednokrotnie słyszałam, że 'coś robię nie tak', że to 'niedobre/niezdrowe dla dziecka'. Na szczęście przekonanie, że to ja wiem najlepiej czego potrzebuje moje dziecko przyszło szybciej niż się spodziewałam, a wszystkie perfekcyjne od stóp do głów mamy w TV, które śmieją się z marchewkowej plamy na nowej sukience w rzeczywistości nie mają i nie planują mieć dzieci.
Ja mówię głośno: tak, bez wyrzutów sumienia zdarza mi się puszczać dziecku bajki, by poleżeć i nicnierobić. Ponadto niejednokrotnie czekam z utęsknieniem na moment aż pójdzie spać, aby obejrzeć film, poczytać, podłubać w nosie, wykąpać się, wystawić coś na allegro, poleżeć i pogapić się w sufit, posłuchać muzyki, napisać do Was kilka słów, poszukać w necie czegoś inspirującego... pośmiać się, popłakać - sama ze sobą. I mam się z tym bardzo dobrze.
I tak. Moje dziecko je słodycze i parówki. O zgrozo!
I mimo wszystkich drobnych niedociągnięć [bo przyznam, że czasami chciałabym być lepsza na każdej życiowej płaszczyźnie] to jednak z jakiegoś powodu to ja dostaję najwięcej buziaków, a pierwsze słowo po przebudzeniu to zawsze 'MAMA' [no... czasami 'BAJKI' ;)]. To mama [a nie tata na przykład] ma rysować, puszczać bańki, czytać na dobranoc 'Ciekawskiego George'a'. To 'kocham mamusię' słychać najczęściej i choć czasem się wzdrygam kiedy po raz tysiącpięćsetny słyszę: 'Nie Ty, MAMA!' to tak naprawdę radość mnie przepełnia od czubków palców aż do samej głowy. Bo dla mojego dziecka jestem wyjątkowa, bez znaczenia czy piorę Jej ciuchy w Vizirze czy w ekologicznym proszku.
Nasza imienna poduszka od Olishki.
No jakbym o osobie czytała.
OdpowiedzUsuńU nas peppa działa cuda i po przebudzeniu też jest zawsze mama a zaraz po bajka:)
Świetnie napisane :) A Oliwka śliczniutka <3
OdpowiedzUsuńMatka super napisane! Mam dokładnie tak samo i w dodatku nie uważam tego za grzech ciężki :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis :) Uściski dla Oliwki .
OdpowiedzUsuńNie ma idealnych mam, są dobre mamy, prawdziwe, kochające...
OdpowiedzUsuńA wiesz co je cechuje?
To, że potrafią się przyznać :) Tak jak Ty w tym poście :)
Podpisuję się pod nim rękami i nogami!!