środa, 21 maja 2014

Bunt trzylatki.

Bo w furię wpaść jest przecież tak prosto, prawda kochana trzylatko?
Dookoła czai się multum atrakcji i doznań. Chcesz przenosić góry, odkrywać to czego jeszcze zobaczyć nie miałaś okazji. Chcesz oglądać bajkę, bawić się lego i wyjść na spacer - najlepiej wszystko na raz. Ciężko Ci skupić się na jednej czynności, wszechstronne bodźce potęgują się i... najczęściej Cię to przerasta. Zaczynasz rozumieć, że czas nie stoi w miejscu, że niektóre czynności trzeba wcześniej zaplanować i że czasem te plany z jakiegoś powodu trzeba odłożyć na później. Nie zawsze Ci się to podoba, częściej się z tym nie godzisz, a najczęściej wybuchasz gniewem. Zaczynasz rozumieć i wiedzieć więcej, stajesz się bardziej samodzielna, ale mimo to wciąż [i niby dlaczego?] nie możesz o sobie decydować.  Nie do końca wiesz na co możesz pozwolić sobie w kontaktach z rodzicami, dziadkami, koleżankami z piaskownicy, nie pojmujesz dlaczego pewne granice przesuwają się z niezrozumiałych dla Ciebie powodów. Dużo poznajesz, wszystkiego się uczysz, na wiele się nie zgadzasz i absolutnie nie rozumiesz dlaczego rozwiązanie niektórych spraw jest niezgodne z Twoimi oczekiwaniami. Nic dziwnego, że targają Tobą sprzeczne emocje - od euforii po totalną frustracje. A ja [w tym też nic dziwnego] coraz częściej mam ochotę wywiesić białą flagę. Albo wystrzelić się w kosmos.
Wszystko jedno.



Tak, bardzo chciałabym napisać Wam, że moje macierzyństwo jest usłane różami, że zasypiamy i budzimy się buziakami, na każdym kroku powiew miłości, a kiedy coś idzie nie tak, nie krzyczymy tylko się przytulamy.
Tymczasem po kilku tygodniach intensywnych zmagań ze zbuntowaną trzylatką wciąż nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie jak ten temat ugryźć żeby przypadkiem Jej nie ugryźć. Niech Was nie zmyli ta słodka twarzyczka i niewinne spojrzenie - Oliwia zamieniła się w testera - głównie decybeli i granicy matczynej wytrzymałości.

Odkąd pamiętam czułam się ekspertem w wychowywaniu dzieci. Doskonale wiedziałam jaki system kar i nagród wprowadzę i jakie zasady będą obowiązywały w moim domu. Na co będę skłonna sobie pozwolić, a czego definitywnie nie będę akceptowała. No bo jak to? Moje dziecko będzie rzucało fochami i tupało nóżką, bo chce bajkę? NO WAY! Na każde pytanie miałam gotową odpowiedź, każde potencjalne zachowanie byłam w stanie nazwać i wytłumaczyć. Wypracowałam sobie niemal perfekcyjny system wychowawczy. W dniu, w którym zostałam matką pozbyłam się złudzeń.

Nie ma ludzi idealnych. Ani matek, ani dzieci [mężów tym bardziej!]
I nawet kiedy czasem nie wytrzymam i krzyknę, kiedy Ona będąc przy ulicy na moje polecenie STOP - przyspiesza, albo kiedy wrzeszczy, bo chcę oglądać czwartą z rzędu bajkę, choć umawiałyśmy się na trzy. Nawet kiedy marszczę czoło, a moje usta wykrzywiają się w grymas czyli robię minę zmęczonejżyciem, podczas gdy Ona wygina mi się na kolanach, odpycha, jęczy, stęka i od pół godziny marudzi, że coś chce, ale nie wie co, pamiętam o tym, że jest tylko dzieckiem, a to, że zachowuje się nie tak jak powinna, nie jest skierowane przeciwko mnie. Że tak jak przy każdej czynności moim obowiązkiem jest Ją wspierać. W każdym z nas siedzi bardzo dużo emocji, czasami warto spróbować spojrzeć na świat czyimiś oczami, to w większości przypadków pomaga naprawić popełnione błędy.


2 komentarze:

  1. zdjęcia ze słońcem najlepsze :) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudne zdjęcia. Moja mała buntuje się odkąd skończyła roczek i aż boję się, co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń