Po ostatnim wystąpieniu Szafeczki, Zezuzulli i Kaszki z mlekiem w Dzień Dobry TVN, w internecie zawrzało. 'Nieodpowiedzialne matki wystawiające swoje dzieciaki na widok publiczny, wyrodne, robiące im krzywdę, przebierające a nie ubierające' - te i wiele innych nieprzyjemnych słów o mamach blogerkach można przeczytać na stronie internetowej DDTVN i bezpośrednio na blogach autorek. Przy tej nieszczęsnej lawinie obelg, na wierzch wypłynął jeszcze jeden temat - o pokazywaniu zdjęć dzieci w internecie.
Tak na prawdę dlaczego nie? Zło czyha wszędzie, nie tylko w internecie, ale i na placach zabaw, przy przedszkolach, szkołach, w naszych blokach, wszędzie. Idąc tym tropem najlepiej w ogóle nie wystawiać dziecka na światło dzienne, trzymać wyłącznie w domu, nauczanie indywidualne, kontakt z rówieśnikami tylko pod nadzorem osoby dorosłej, a internet to w ogóle a kysz - zlikwidować.
Jestem zdania, że póki zdjęcia nie wykraczają poza barierę dobrego smaku [mam na myśli zdjęcia z wanny, czy zdjęcia gołych dzieci na plażach] to nie powinno się robić z tego nie wiadomo jakiego szumu. Zdjęcia dzieci są wszędzie, wykorzystują je modowe magazyny, czy gazetki sklepowe z odzieżą dziecięcą. Dzieci reklamują również ciuchy znanych marek na stronach internetowych różniastych sklepów - i o to nie robimy afery. Czy w związku z tym jest to mniej niebezpieczne, odpycha zło o którym mówimy? No nie. Dzieci występują w telewizyjnych reklamach, serialach, filmach - ale to też nie sprawia takiego zagrożenia jak blogowanie, nie? ;>
Cóż mogę powiedzieć wszystkim rozzłoszczonym do granic możliwości mamom? Chyba tylko to, że tak jak wspomniałam zło czai się wszędzie, nawet w miejscach w których zupełnie byśmy się go nie spodziewały. Dbajmy o dobro dzieci, słuchajmy ich, bądźmy ich przyjaciółmi - niech wiedzą, że mogą przyjść do nas zawsze i ze wszystkim. Największą i najlepszą formą ochrony jest zaufanie jakim obdarza nas dziecko. Bo niebawem urośnie, pójdzie do szkoły, nie będziemy mogły być z nim zawsze i wszędzie, nasza kontrola nad nim stanie się ograniczona. I co wtedy?
Więcej uśmiechu, mniej goryczy moje drogie.
Smiac sie chce z tej calej nagonki, jak sie pomysli, jakie zdjecia kraza po facebooku. Mamy wstawiaja swoje rozebrane dzieci w wannie lub na plazy (notabene - na plazy nikogo nie raza male golasy?), ktos te zdjecia zalajkuje i od razu ida w swiat. Ale tu nikt szumu nie robi :D
OdpowiedzUsuńA na blogach te zdjecia sa jednak troche bardziej przemyslane. Nie rozumiem nagonki.
Ja też uważam, że to wiele szumu o nic.
OdpowiedzUsuńNikt dzieciom nie robi krzywdy publikując ich zdjęcia (oczywiście tak jak napisałaś - dopóki są to zdjęcia nie naruszające intymności) a tym bardziej je ubierając czy nawet przebierając.
Niech się ludzie przemocą w rodzinie albo ciężarnymi pijącymi alkohol zajmą...
Pozdrawiam :)
Jestem tego samego zdania.! Nie rozumiem całego tego szumu... Nasza wielka narodowa wada - zazdrość, że się komuś udało, że komuś chce się coś robić, a nie tylko czeka na mannę z nieba... eh... Dziewczyny są super!
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania ! :)
OdpowiedzUsuńzgadzam się z tobą ale my polacy tacy jesteśmy i lubimy się czepiać ;/ pozdr i zapraszam do nas
OdpowiedzUsuńJa mam mieszane uczucia - z jednej strony chcę chronić moje dziecko, to zrozumiałe, z drugiej strony, tak jak napisałaś - nie mogę jej przecież trzymać w ukryciu. Świat staje się niebezpieczny. Wczoraj uciekałam z Sarą w wózku, bo po ulicy szła grupa chuliganów ze sztachetami w ręku i metalowymi pałkami. Atakowali przechodniów... Drugą kwestią jest miasto, w którym mieszkam, bo Belfast jest specyficzny, ale wszędzie może nas spotkać coś przykrego.
OdpowiedzUsuńJa podciągam pod nagonkę ludzką jeszcze zawiść... Niestety tacy jako naród jesteśmy. Wszystko podciągamy pod ocenę, co za tym idzie - krytykę.