poniedziałek, 28 kwietnia 2014

W pokoju Oliwki.

Pokój dziecięcy.
Miejsce spełniających się za dnia marzeń i najpiękniejszych snów.
Dające poczucie ciepła i bezpieczeństwa.
Przestrzeń bezdyskusyjnie potrzebna każdemu dziecku.
Pomieszczenie, którego ja nie miałam, ani kiedy się urodziłam, ani też będąc przedszkolakiem. Nie miałam swojego pokoju kiedy poszłam do szkoły, ani wtedy kiedy skończyłam osiemnaście lat. Nie miałam przyjemności dekorowania, przestawiania, śmiecenia, gapienia się w sufit i dłubania w nosie w swoim własnym choćby najmniejszym P. To nie było tylko marzenie - jak o zagranicznej wycieczce, czy oryginalnych Buffalo z ogniem. Kwestia potrzeby prawidłowego rozwoju.

Siła pragnienia, która siedzi jeszcze gdzieś tam we mnie ukryta, z pewnością przyczyniła się do tego z jak wielką starannością urządziłam pokój dla Oliwii. Metraż pokoju był ograniczony, a budżet mocno okrojony, dlatego nie mogłam pozwolić sobie na zrealizowanie wszystkich początkowych zamierzeń. Dopiero podczas ostatecznego mierzenia [kiedy cała lista niezbędności była już zapisana] okazało się, że 'to tu nie wejdzie', 'to nie może stać w ten sposób' a 'to tam nie pasuje'. Drzwi do niektórych możliwości były pozamykane. Nie mogłam przecież zerwać paneli, które wyglądają jak nowe tylko dlatego, że zachciało mi się jasnych dech. Zmuszona byłam znaleźć wspólny mianownik dla tego co było i co miało się wydarzyć. Starałam się aby było spójnie, choć - wiadomo - nie można mieć wszystkiego. Nie ukrywam, że bałam się reakcji Oliwii - kto zna Ją choć trochę wie jak ekscentryczna i sroga - jak na dziecko - potrafi być w swojej ocenie.
Kiedy usłyszałam: Mamo, jaki mam cudowny pokoik -
uniosłam się dziesięć stóp nad ziemią.



Moim celem było stworzenie miejsca spokojnego i delikatnego, które ujarzmi trochę chuligańską naturę mojej Córki, ale przede wszystkim takiego, którego nie będzie trzeba diametralnie zmieniać z postępem czasu. Po latach przybędzie biurko, dodatkowy regał, ale główna koncepcja [o ile mieszkanka nie zażyczy sobie inaczej] pozostanie zachowana.

Tuż przed rozpoczęciem remontu spotkałam się z licznymi pytaniami czy nie będzie za 'zimno', za sterylnie? Czy przy takiej ilości bieli pastele udźwigną ciężar ocieplenia wnętrza na tyle by nie wyglądało ono na szpitalne?
Ani przez chwilę nie zwątpiłam w główną myśl [mimo iż to co działo się w mojej głowie w związku z kolorem ścian to była prawdziwa rewolucja]. Pokój spodobał się nawet największym zwolennikom upszczeniakoloramijakleci. Myśl, że 'dziewczęco' oznacza wściekłoróżowo, brokatowo i księżniczkowo odchodzi do lamusa [i całe szczęście]. Grunt to nie przesadzić - w żadną ze stron.

Biorąc pod uwagę możliwości metrażowe i finansowe - jestem zadowolona z efektu. Każdy wysiłek, każdy trud i pieniądz jest warty Jej uśmiechu.
Niebawem na ścianach zawisną jeszcze zdjęcia Oliwii solo. 
Wciąż nie mogę się zdecydować które wybrać. ;)



Tipi, poduszki: Mama Potrafi.
Chmurka, girlanda, poduszki: Niechaj szyje nam.
Dodatki: Ikea, Pepco, Castorama.
Pościel: Smyk
Królik: SheKoku.
Cotton Balls - Allegro
Obrazki - I love doddle, własnoręczne.
Poduszka sowa - Tuptające biedronki.

9 komentarzy:

  1. Bardzo delikatnie, pastelowo i dziewczęco! :) Wigwam wymiata :) Pozdrawiam, Monika

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie!
    śliczne detale!
    i ten tipi <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczny pokoik. Jest w nim takie ciepło. Kolory.
    Właśnie szukam inspiracji, bo czeka mnie remont pokoiku synka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczny pokoik. Widzę, że kilka elementów powtarza się w pokojach naszych córek http://domkaczkidziwaczki.blogspot.com/2014/05/w-pokoiku-pati.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo śliczny pokoik :D
    My jesteśmy dopiero na etapie rozważań i pomysłów... Bardzo chciałabym b y efekt był równie piorunujący jak u Oliwki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. pokoik przecudny!!!! gratuluję :):) uroczo.... oh...sama mogłabym w nim zamieszkać. piekny!!!!! zapraszam na odwiedzinki ;)

    OdpowiedzUsuń