sobota, 9 listopada 2013

'W pogoni za życiem'.

Z tyloma książkami przyszło mi się już 'zmierzyć'. Czasami były to nawet godziny stania przy regałach, wertowania, oglądania, przekładania kartek. Patrzenia na ich zlewające się w jedną całość tytuły. I o ile wybieranie ciuchów to dla mnie bułka z masłem, tak z książkami zawsze mam problem. Bo zakładając, że nie idę po tę konkretną, upatrzoną wcześniej, to więcej niż pewne, że nie znajdę dla niej zastępstwa. Do pewnego czasu myślałam nawet, że chcę zbyt wiele, ale w końcu rozchodzi się o książki, których odbiorcami są dzieci - wbrew pozorom najbardziej wymagający czytelnicy. 

Przeglądam pierdyliątą książkę, trafia mnie już nie powiem Wam co. Myślę, że wypadałoby już wyjść, bo obsługa zaczyna się dziwnie na mnie patrzeć. I w ostatniej chwili najczęściej, w oko wpada mi coś, dzięki czemu [nie patrzcie na mnie dziwnie] mój dzień staje się lepszy. Dobra, mam obsesję - wiem!


Kiedy po raz pierwszy wpadła mi w ręce książka ilustrowana przez Emilkę pomyślałam sobie, że nigdy nie widziałam żadnej, tak 'dopieszczonej'.
To, że ilustracje są nienagannie dopracowane - nie jest tak ważne jak to, że opowiadają teraz to już na bank weźmiecie mnie za wariatkę o tym z jak wielką miłością i pasją rysuje je Emilia. Nie zrozumiecie dopóki nie otworzycie książki.


'W pogoni za życiem' to wbrew pozorom smutna historia, porusza bowiem temat, który najchętniej zmiotłoby się pod dywan i udało, że nie istnieje. Nowo narodzona Jętka dowiaduje się od owadziej koleżanki Muchy, że Jej życie kończy się o zmierzchu. Smutna perspektywa, zwłaszcza dla kogoś, kto chce wykorzystać swoje życie jak najbardziej produktywnie, a czas kończy mu się wraz z upływającymi sekundami. Przygnębiona Jętka szybko zdaje sobie sprawę, że nie warto siedzieć z założonymi rękami, skoro ma się tyle planów na 'przyszłość' - w końcu tyle trzeba zobaczyć, tyle odkryć. W poznawaniu świata towarzyszy Jej nie kto inny jak poznana przed chwilą Mucha - obeznana w świecie jak mało kto. Jętka poznaje inne zwierzęta, te które bawią się w parku i mieszkają w ZOO. Zajada się pysznościami w najlepszej restauracji w Nowym Jorku, płacze ze wzruszenia w kinie i filharmonii. Zwiedza Muzeum Historii Naturalnej, by po chwili znaleźć się w księgarni z nowo poznanym kolegą Molem. Załapuje się nawet na pokaz fajerwerków. Czy zdąży uścisnąć rękę pana Obamy zanim słońce schowa się za horyzont?


Jakkolwiek irracjonalnie to zabrzmi - ta książka cieszy. Porusza temat na który MUSIMY rozmawiać z dziećmi, adekwatnie do Ich wieku i rozwoju, przede wszystkim emocjonalnego. Ale oprócz smutku związanego z końcem życia, pokazuje nam jak ważne jest to, że jesteśmy tu i teraz, pozwala docenić to co już przeżyliśmy i wyobrazić ile jeszcze przed nami. Mnie, wraz z przewróceniem jednej z ostatnich kartek, zwyczajnie umyka, że to już koniec, że Jętki już nie ma. I to jest w tej historii najdziwniejsze i najpiękniejsze zarazem.
Ja nie chodzę za Córką i nie nagabuję Jej non stop zapewnieniami, że ludzie umierają. Zdaję sobie sprawę, że jest jeszcze maleńka, dawkuję Jej wiedzę i ograniczam ten temat do minimum. Ale on gdzieś tam musi się przewijać. Bo chcąc nie chcąc kiedyś przyjdzie nam stanąć twarzą w twarz z sytuacją trudną, której nie chcemy choć wiemy, że nie mamy na nią wpływu. Że cokolwiek byśmy nie robili, ta chwila nadejdzie. Nie chcę żeby w wieku X lat moja Córka zderzyła się z rzeczywistością, uderzyła głową w mur i ze zdziwieniem stwierdziła, że go nie przebije.

Są książki, które na tę chwilę nie zdają egzaminu. Nie robią nic innego poza zdobieniem półek. Brak zainteresowania ze strony Oliwii mnie nie zraża, wiem, że jeśli nie dziś, przyjdzie na nie czas jutro.
'W pogoni za życiem' do nich nie należy. Eksploatowana jest niemal każdego dnia i mimo, że Oli nie wpisuje się w jej przedział wiekowy, książka dostarcza Jej tyle radości, że nie śmiem odmawiać Jej czytania. Pewnie niejednokrotnie widzieliście ekscytacje w oczach swojego dziecka. Moje przeżywa Ją codziennie kiedy Jętka z Muchą wchodzą do księgarni. Co w niej znajdują? Przekonajcie się sami.


W tym wychwalaniu pod niebiosa Emilii zapomniałam o głównym sprawcy zamieszania. O Przemku mogę powiedzieć tylko tyle, że gdyby Jego książki znalazły się na mojej półce w dziecięcej biblioteczce, z pewnością byłby moją pierwszą miłością!

4 komentarze:

  1. Ja w sklepie jakoś nie potrafię wybrać :/ Już szybciej np. ze strony a później iść i kupić. A już te co Ty zachwalasz .. trafiają w 10 u mojej Ami :) Mamy kilka i kocha je :) 'W pogoni za życiem' również posiadamy i była tyle razy czytana, że Panna zasiada i "sama" sobie czyta :) Bo po prostu zna na pamięć :D No i mamy również takie co stoją na półkach i CZEKAJĄ na swój moment ;)

    Śliczna ta Twoja córa :)*

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna książka i wspaniałe ilustracje! A jaka Oli zaczytana.
    Już nie mogę się doczekać wspólnego z Manią odkrywania tych historii (niechby i tych smutnych), zachwycania się ilustracjami:)
    Z księgarniami mam podobnie, czuję się jak dziecko w sklepie z kolorowymi cukierkami, nie wiem na co patrzeć;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Emilkowe ilustracje to moja wielka miłość - bardzo, bardzo do mnie trafia jej przekładanie świata na kolory!

    OdpowiedzUsuń