poniedziałek, 16 czerwca 2014

Nie musisz być mamą.

Średnio raz w miesiącu siadacie wspólnie przy stole. Rozmawiacie o aferach w rządzie, obgadujecie dalszą część rodziny, omawiacie tematy bieżące, aż wreszcie przychodzi czas na wyczekiwane jak i równie mocno znienawidzone:
- No, to kiedy dzidziuś? 


Nikt z nas nie lubi odpowiadać na trudne pytania. Ty też, prawda? Zwłaszcza kiedy brakuje Ci odwagi by wyznać, że dzieci nie będzie, bo nie chcesz ich mieć. Boisz się braku akceptacji, gardzących spojrzeń i krytycznych słów. Nic dziwnego, bo w obliczu presji społecznej to bardzo odważne wyznanie. Jeśli umiesz to z siebie wykrztusić - podziwiam Cię i przyklaskuję. Jeśli nie chcesz być mamą, bo to nie ten moment, nie czujesz instynktu, nie przepadasz za dziećmi, czy też masz inne priorytety - nie daj się namówić. Partnerowi, mamie, babci, cioci, teściowej, przyjaciółce, sąsiadce - nikomu. Krzywda jaką wyrządzisz sobie nigdy nie będzie współmierna do tej jakiej doświadczy niczemu niewinny mały człowiek.
Bo bycie mamą to nie sielanka i jeśli ktokolwiek próbuje wmówić Ci, że po porodzie NIC się nie zmienia - nie słuchaj.
Bycie matką oznacza koniec nieodpowiedzialnych decyzji i ryzykownych posunięć - kiedyś mogłaś zapomnieć, że żyjesz, a teraz nie dość, że musisz żyć to jeszcze od linijki jak Bóg przykazał. Macierzyństwo to nie tylko całowanie małych stópek, ale i zmęczenie, niedojadanie, albo dojadanie po dziecku i permanentny brak czasu na własne przyjemności. Oczywiście - wszystko da się pogodzić, tylko czy jesteś gotowa na to, że nie będziesz [w zasadzie już nigdy] grać pierwszych skrzypiec?
 W chwili kiedy zostajesz matką stajesz się po części zależna - koniec w wyjściami gdzie chcesz i kiedy tylko chcesz. Nie wszędzie da się wjechać wózkiem i nie w każde miejsce wypada zabrać kilkulatka. Dziecko to nie zabawka, którą odłożysz na miejsce kiedy Ci się znudzi - jeśli jest przeziębione jesteś uziemiona, kiedy ząbkuje - nie śpisz, ma kolki - nosisz, płacze - uspokajasz. I tak dalej. Jeśli myślisz, że posiadanie zwierzęcia a co za tym idzie umiejętność opieki nad nim sugeruje, że z pewnością poradzisz sobie z dzieckiem - zmień myślenie. Obowiązek nie równa się obowiązkowi, to naprawdę nie to samo. To tak jakbyś kupiła tamagotchi, a zaraz później żywego psa, bo przecież sobie poradziłaś...
Propozycje suto zakrapianej imprezy będziesz obracać w myślach milion razy, jak sknera złotówkę - nie poleżysz już do dwunastej z głową w poduszce - przeżycie kaca w spokoju i harmonii to zbyt duży dobrobyt jak dla kogoś, kto od rana stoi przy garach z dzieckiem uczepionym do nogi, śpiewa, tańczy, rysuje, bawi się w chowanego, wygrzebuje wgniecione w dywan chrupki - taka sytuacja. Nie przeklniesz też już siarczyście kiedy kanapka upadnie Ci szynką do ziemi, nie raz ugryziesz się w język przed obgadaniem kogoś kogo wręcz nie znosisz, albo przed jednoznacznym skomentowaniem czyjegoś zachowania. No chyba, że chcesz, żeby osoba na tapecie dowiedziała się od Twojego dziecka, że jest gruba, brzydka i beznadziejna, albo usłyszeć z Jego ust: Nosz kurwa - kiedy wieża z klocków niespodziewanie się przewróci.

To, że my - mamy radzimy sobie w przeróżnych sytuacjach nie oznacza, że jest to proste. 
Macierzyństwo nie jest moim uciemiężeniem, wręcz przeciwnie - zmobilizowało [i wciąż mobilizuje] mnie do zmian w życiu, sposobie myślenia, postrzegania rzeczywistości. I choć zostanie mamą było świadomym wyborem, a Oliwka wyczekiwanym dzieckiem, tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy z ogromu zmian jakie miały zajść, zaszły i zajdą jeszcze w moim życiu. Dla mnie macierzyństwo to spełnienie marzeń z jednego prostego powodu - czerpię radość zarówno ze wzlotów jak i upadków, czego jak każda mama musiałam [i chciałam] się nauczyć. Jeśli nie chcesz - nie musisz!

Podsumowując: to, że nie masz dzieci [i nie chcesz ich mieć] nie oznacza, że jesteś gorsza. Masz prawo do posiadania innych priorytetów i nie jesteś wariatką, bo łzy nie leją Ci się strumieniami przy oglądaniu zdjęć z porodówki. Poświęcaj się temu dzięki czemu czujesz się szczęśliwa i spełniona.
Jeśli cały lukier bycia mamą zupełnie Cię nie przekonuję - wstrzymaj się z decyzją, bo czasu nie da się cofnąć.



5 komentarzy:

  1. Bardzo dobry wpis. Nie każda kobieta musi być matką. Ważne jest właśnie to, żeby nie robić niczego na siłę. Żeby decyzja o dziecku była świadoma i przemyślana. Później okazuje się, że matka jest nieszczęśliwa, dziecko nieszczęśliwe, albo nie daj Boże katowane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to jak piszesz! Uwielbiam Cie czytać! I twoją małą też uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie, nie każda kobieta musi chcieć tego co inne. Dobrze, żebyśmy sie wzajemnie nie oskarżały i przekrzykiwały, które życie jest lepsze,wartościowsze...
    Bardzo mądry wpis.a mała...
    boska:)

    OdpowiedzUsuń
  4. zgadzam się, że na to decyzję nie powinny wpływać osoby z zewnątrz. Czasami presja środowiska jest tak ogromna,że zapominamy co tak naprawdę my chcemy. A macierzyństwo to nie tylko sielanka, a ciężka praca by wychować szczęśliwe i mądre dziecko i samemu przy tym nie zwariować, co czasami jest bardzo trudne;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno mnie u was nie było.
    Święte słowa kochana.
    Zdjęcia jak zwykle zachwycają.
    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń