piątek, 13 lutego 2015

Przychodzi taki moment...

Niektórzy z Was zauważyli już pewnie, że moja częstotliwość publikowania postów na blogu spadła drastycznie. 
W życiu każdego człowieka niejednokrotnie przychodzi taki moment, że zwyczajnie mu się nie chce.
Wstawać z łóżka, wychodzić z domu, robić kolacji, zmywać naczyń...
Kiedy wena, siła i ochota umawiają się i wychodzą po angielsku.
Są momenty w których każdy z nas ma przemożną chęć naciśnięcia ESC - zamknąć, odłożyć, zapomnieć, odetchnąć.



Nadeszła taka chwila [choć myślałam, że nie przyjdzie nigdy], że odechciało mi się pisać bloga. Kiedy zaczynałam tę przygodę nie miałam pojęcia i nie zastanawiałam się nad tym jak w przyszłości będzie wyglądać to miejsce. Nie byłam nawet pewna czy uda mi się wytrwać w postanowieniu blogowania. 
A jednak się udało - pisanie do Was, rozmowa z Wami, dawało mi dużo radości i satysfakcji. Dzięki blogowaniu poznałam wiele cudownych osób, z którymi nie miałabym szans się zaprzyjaźnić, gdyby nie miejsce w którym właśnie się znajdujecie.
Ochota na pisanie odeszła wraz z pierwszym hejtem z jakim przyszło mi się zmierzyć w przeciągu niespełna dwóch lat. Nie była to obraza anonimowa, nawet nie internetowa. Był to bardzo poważny hejt od osoby, która z założenia powinna wspierać w działaniu, zamiast sprowadzać wszystko do poziomu dna i stu metrów mułu. Po ukazaniu się TEGO wpisu usłyszałam, że mam chore poglądy, a krótko po dodaniu TEJ notatki okazałam się mamą, która zamiast ubierać, przebiera dziecko i wychodzi na spacery tylko po to żeby cyknąć mu foty. A to, że w międzyczasie ścigałyśmy się po parku, rysowałyśmy kredą kolorowe rysunki na betonie, byłyśmy na placu zabaw i zjeżdżałyśmy razem na zjeżdżalni - mało ważne. Najważniejsze, że są zdjęcia.

Głośno powiedziałam STOP upokarzaniu, nie tylko ale i również w kwestii bloga.
Postanowiłam nie rzucać nim o ziemię tylko dlatego, że ktoś zarzuca mi 'lansowanie się na super mamusię'. 
Od tego czasu przewartościowałam sobie wszystko i zrozumiałam, że
ludzi z założenia nie powinno się traktować dobrze, tylko z wzajemnością
Nie lansuje się, a jestem super mamą. Z nieposprzątanym mieszkaniem i dzieckiem, które kilkanaście razy dziennie przychodzi do mnie, mówiąc najpiękniejsze i najważniejsze:
- Kocham Cię mamusiu!
Uzmysłowiłam sobie ile jestem warta i nie tracę już czasu dla ludzi, którzy nie mają go dla mnie, a jeśli już go znajdą to po to by puszczać w moim kierunku lawinę przykrości.
Nigdy tak mocno nie rozumiałam pojęcia 'szacunek'.
Zasługuję na to by być szczęśliwym człowiekiem, a blog to jedno z moich małych - dużych szczęść, z którego nie mam zamiaru rezygnować.

Kilka dni później dostałam wiadomość:

'Pół roku temu trafiłam na Twój blog i wciągnął mnie tak bardzo że w jeden wieczór przeczytałam wszystkie notki. Później otwierałam go codziennie rano i czytałam do kawy. Też mam córkę, trochę młodszą od Twojej i czytając to co piszesz znajdowałam dużo podobnych cech u siebie, wydawało mi się, że znalazłam bratnią duszę w internetowym świecie. Piszę do Ciebie, bo jestem zawiedziona że przestałaś pisać blog. Bez względu na to co Cię do tego skłoniło, nie powinnaś. Nie chcę niczego sugerować ani na Ciebie naciskać ale czytelnikom takim jak ja która wchodzi na blog codziennie i ma wrażenie że nie doczeka się już nowego wpisu, należy się kilka słów wyjaśnienia. Mimo to mam nadzieję że to jeszcze nie koniec, czekam na odzew. Z pozdrowieniami Kamila'

Ta i kilka innych wiadomości udowadniają mi, że to o czym piszę, nie trafia w próżnię. Dziękuję, że mnie wspieracie, że jesteście, pytacie, interesujecie się naszymi losami. 
Wracam wraz z pierwszymi w tym roku ciepłymi promieniami słońca i nie zamierzam rezygnować. Zbyt wiele serca włożyłam w to miejsce i zbyt poważnie traktuję Was - moi najdrożsi Czytelnicy.

Wraz z wiosennymi podmuchami wiatru będzie nas coraz więcej.
Obiecuję.





6 komentarzy:

  1. Juuupiiii :-) (kopłabym Cię za zamknięcie)

    OdpowiedzUsuń
  2. Juuupiiii :-) (kopłabym Cię za zamknięcie)

    OdpowiedzUsuń
  3. też miałam taki moment i nawet zablokowałam całkowicie bloga dla innych ,ale z biegiem czasu gdy dostawałam wiadomości czy mogłabym go ponownie udostępnić stwierdziłam,że czemu nie .. choć sama ostatnio mało co dodaję to on jest i czeka ;) za to ig mnie straszliwie rozczarowało .. już nie istniejemy tam ..

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też mam taki moment i nawet zamknęłam bloga na pewien czas.
    Mnie rozczarowuje coraz bardziej ta strefa,ta gonitwa za czymś.Blogi które kochałam za cudowne zdjęcia dzieciaków to w większości komercha w czystym wydaniu.To nie ten świat,który poznałam kilka lat temu.

    OdpowiedzUsuń
  5. moje zniknięcie z blogosfery było spowodowane innymi akcjami ale mimo wszystko tęskni się do tych kilku stałych wiernych czytelników ;) to jest miłe!
    bardzo dobrze, że się nie poddałaś
    piszesz świetne teksty ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie chwila przerwy była potrzebna by odetchnąć, ale małymi kroczkami powracam ;)
    I ciesze się bardzo, że jesteś tu z nami ;)

    OdpowiedzUsuń