W wieku dwóch lat recytują Inwokację [po litewsku!], jako roczniaki jeżdżą na czterokołowych rowerkach, a w wieku pół roku świadomie (!) oddają swoje potrzeby fizjologiczne do nocników. Nie buntują się, nie trzaskają drzwiami - właściwie w ogóle się nie denerwują. Zawsze pomagają rodzicom, a na każdą ich uwagę odpowiadają uśmiechem. W sklepach mają rączki przy sobie, z radością wkładają na siebie każde wybrane przez mamę ubranie. Nie lubią Hello Kitty i kolorowego plastiku [a fe!] - kochają surowe drewno, a w swoich pokojach najczęściej zamiast bawić się - medytują. A jeśli już się bawią, to na mur beton sprzątają po sobie zabawki - zawsze! Rysują tylko po kartkach i systematycznie odkładają kredki do pojemników. W przedszkolu nie biją się i nie łobuzują, w szkole nie mają oceny niższej od piątki z minusikiem [takim małym rzecz jasna]. Dziewczynki są... dziewczęce - bawią się lalkami; noszą je, śpiewają piosenki i odkładają 'spać' do kołysek. Chłopcy suną autkami po dywanach - niemal bezdźwięcznie. Dziewczynek nie interesują koparki, a chłopcy broń Boże nie chwytają za wózki z misiami. Nie oglądają bajek i w ogóle nie są zainteresowane telewizją. 'Peppa Pig', 'Curious George' - co to takiego?! Sąsiadom kłaniają się w pas, zawsze mówią: 'dzień dobry' i 'do widzenia', najczęściej dodają jeszcze 'miłego dnia'. Są rezolutne, mądrzejsze od rówieśników, panie w przedszkolu przenoszą je do starszych grup co by się nie uwsteczniały. Szkoła? Grono pedagogicznie wysłałoby je od razu na studia - po co tracić czas skoro ma się w klasie następce Einsteina? Przebudzone w nocy nie drepczą do sypialni rodziców. Nie odzywają się nie pytane, nie lubią słodyczy i chętnie odwiedzają lekarzy. Nie płaczą w przedszkolach, szanują zieleń - nie zrywają kwiatków i zawsze chodzą chodnikiem by nie deptać trawy. W ogóle - szanują wszystko i wszystkich - od rodziców, po zabawki. Żadne z nich nigdy nie powiedziało brzydkiego słowa i nie pokazało środkowego palca. Nawet języka! Nie grymaszą, zjadają wszystko co mają na talerzu i zwykle proszą o dokładkę. Uszy nie trzęsą im się na widok frytek, pizzy i cheeseburgerów z McDonalds - sięgają po zielone warzywa i rybę na parze. Nawet kupę robią tęczową. I ona nie śmierdzi!!!
Zawsze najlepsze, najmądrzejsze i najgrzeczniejsze. Każdy z nas zna takie dzieci - co najmniej kilka, a jedno to już na pewno! Wystarczy przejść się na plac zabaw i usiąść na trefnej ławce. Albo poczytać co po niektóre blogi autorstwa tych naj naj naj elokwentnych mam 'przez bibułkę'.
Moje dziecko jest indywidualistą, z reguły robi wszystko na wspak. Kiedy wszyscy się bawią - Ona nie ma ochoty, a jak reszta zaniemoże, Ona dostaje motywacyjnego kopniaka. Lubi słodycze, a bajki [jak sama twierdzi] mogłaby oglądać cały dzień. Późno zaczęła siadać, chodzić i mówić, a pieluchę na noc zdejmuje Jej dopiero od kilku miesięcy. Namiętnie bawi się autami. Lalkami także, ale 90% tych zabaw dla lalek kończy się dramatycznie. Nie czuje się księżniczką i nie pozwala tak do siebie mówić. Kiedy jest zła trzaska drzwiami i potrafi wyprosić mnie ze swojego pokoju. Ku swojej wielkiej uciesze dzień w dzień wlecze wszystkie zabawki ze swojego pokoju i rozkłada je na środku salonu. Jest mistrzynią robienia bajzlu, a obudzona w nocy wciąż przychodzi do naszego łóżka.
Nie dalej jak wczoraj wracając z przedszkola poprosiłam moją Córkę żeby pomogła mi zbierać liście. Powiedziałam, że w domu czeka na Nią namalowane na kartce drzewo, które będziemy ozdabiać tym co zbierzemy. Malowałam je w ostatniej chwili, tuż przed wyjściem z domu, żebyśmy mogły zabrać się do pracy jak tylko wrócimy. Oczekiwałam jakiegoś... no nie wiem, 'hurrra'? A Ona? Zaczęła beczeć. Bo Ona nie chce drzewa, nie chce liści, nudzi Jej się, chce do domu, nie chce stać, nie chce siedzieć, chce pić i siku. Łzy lały się strumieniami. Po powrocie do domu usiadła przy drzewie i zaczęła smarować klejem liście, które zebrałam [sama]. A gdybyście widzieli Jej oburzoną minę, kiedy zwróciłam Jej uwagę, że smaruje po liściu z niewłaściwej strony. I że liście nie rosną na pniu. Nie posłuchała - jak widać.
Moje dziecko ma wady i denerwujące zachowania - jak KAŻDE inne.
Nie ma złotych dzieci. Są tylko rodzice, którzy nie wiedzieć czemu na siłę chcą kreować rzeczywistość dostosowując ją do swoich [i tylko swoich] potrzeb.
Dzieci to też ludzie - tylko trochę mniejsi. ;) Mają prawo złościć się i tupać nogami, bo dla Nich to jedyna możliwość rozładowania napięcia. To nie znaczy, że są gorsze! Są po prostu normalne.
Nie wciskaj dziecka w gorset, który samej ciężko Ci zawiązać.
Po prostu zaakceptuj je takim jakie jest. I nie wstydź się przyznać, że nie potrafi jeszcze zawiązać butów, podczas gdy inne dzieci robią to w pięć sekund. Broń się przed społeczną presją, w przeciwnym wypadku żadne z Was nie będzie szczęśliwe i usatysfakcjonowane. Bo trzeba szanować i akceptować nie tylko blaski, ale i cienie macierzyństwa.
Moje dziecko jest indywidualistą, z reguły robi wszystko na wspak. Kiedy wszyscy się bawią - Ona nie ma ochoty, a jak reszta zaniemoże, Ona dostaje motywacyjnego kopniaka. Lubi słodycze, a bajki [jak sama twierdzi] mogłaby oglądać cały dzień. Późno zaczęła siadać, chodzić i mówić, a pieluchę na noc zdejmuje Jej dopiero od kilku miesięcy. Namiętnie bawi się autami. Lalkami także, ale 90% tych zabaw dla lalek kończy się dramatycznie. Nie czuje się księżniczką i nie pozwala tak do siebie mówić. Kiedy jest zła trzaska drzwiami i potrafi wyprosić mnie ze swojego pokoju. Ku swojej wielkiej uciesze dzień w dzień wlecze wszystkie zabawki ze swojego pokoju i rozkłada je na środku salonu. Jest mistrzynią robienia bajzlu, a obudzona w nocy wciąż przychodzi do naszego łóżka.
Nie dalej jak wczoraj wracając z przedszkola poprosiłam moją Córkę żeby pomogła mi zbierać liście. Powiedziałam, że w domu czeka na Nią namalowane na kartce drzewo, które będziemy ozdabiać tym co zbierzemy. Malowałam je w ostatniej chwili, tuż przed wyjściem z domu, żebyśmy mogły zabrać się do pracy jak tylko wrócimy. Oczekiwałam jakiegoś... no nie wiem, 'hurrra'? A Ona? Zaczęła beczeć. Bo Ona nie chce drzewa, nie chce liści, nudzi Jej się, chce do domu, nie chce stać, nie chce siedzieć, chce pić i siku. Łzy lały się strumieniami. Po powrocie do domu usiadła przy drzewie i zaczęła smarować klejem liście, które zebrałam [sama]. A gdybyście widzieli Jej oburzoną minę, kiedy zwróciłam Jej uwagę, że smaruje po liściu z niewłaściwej strony. I że liście nie rosną na pniu. Nie posłuchała - jak widać.
Moje dziecko ma wady i denerwujące zachowania - jak KAŻDE inne.
Nie ma złotych dzieci. Są tylko rodzice, którzy nie wiedzieć czemu na siłę chcą kreować rzeczywistość dostosowując ją do swoich [i tylko swoich] potrzeb.
Dzieci to też ludzie - tylko trochę mniejsi. ;) Mają prawo złościć się i tupać nogami, bo dla Nich to jedyna możliwość rozładowania napięcia. To nie znaczy, że są gorsze! Są po prostu normalne.
Nie wciskaj dziecka w gorset, który samej ciężko Ci zawiązać.
Po prostu zaakceptuj je takim jakie jest. I nie wstydź się przyznać, że nie potrafi jeszcze zawiązać butów, podczas gdy inne dzieci robią to w pięć sekund. Broń się przed społeczną presją, w przeciwnym wypadku żadne z Was nie będzie szczęśliwe i usatysfakcjonowane. Bo trzeba szanować i akceptować nie tylko blaski, ale i cienie macierzyństwa.
Nareszcie! Nareszcie ktoś o tym napisał! Mam ochotę podesłać ten post kilku osobą!
OdpowiedzUsuńŚwietny post ;)
OdpowiedzUsuńhehe świetne .. dla rodzica jego dziecko jest zawsze idealne .. ja miałam to szczęscie,ze faktycznie Mai wszystko przychodziło łatwo .. siadanie,jedzenie,mówienie,ale były tez i problemy .. nie jest cichym spokojnym dzieckiem .. jest zwykłą małą dziewczynką,którą w sklepie muszę non stop upominać,by przestała ściągać z półek rzeczy,by nie rozmawiała na cały głos na poczcie .. a sprzątanie w pokoiku .. boziu katorga :)
OdpowiedzUsuńKiedy zaczęłam czytać fragment, w którym opisujesz, jaka jest Twoja córka - to wypraszanie z pokoju, płacz itp. to czułam jakbyś opisywała mego Bartka. Jednak po chwili uświadomiłam sobie, że to nie obraz tylko Twojej córki, nie obraz Bartka, a obraz każdego zdrowo rozwijającego się dziecka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://glamourmamablog.blogspot.co.uk/
Pękne drzewo.mimo że na burmuchu robione :) Wszystko to takie prawdziwe,co napisałaś.
OdpowiedzUsuń